Love

sobota, 5 października 2013

Nie jestem pewny, czy o tym wiesz
Ale gdy pierwszy raz się spotkaliśmy
Byłem bardzo zdenerwowany
Nie mogłem mówić
Właśnie w tamtej chwili znalazlem tą jedyną
Moje życie odnalazło zagubioną część
Więc tak długo jak żyję, będę cię kochał
Niebo będzię się tobą opiekować
Wyglądasz tak pięknie w bieli
I od teraz, aż do mojego ostatniego oddechu
Ten dzień będę kochać
Dziś wieczór
Mamy coś, co jest nieskończone
Moja miłośc jest wieczna
I tym krzykiem powiem światu
Jesteś dla mnie wszystkim
Jesteś wszystkim, w co wierzę
Każde słowo wymawiam sercem
Więc tak długo jak żyję, będę cię kochał
Niebo będzię się tobą opiekować
Dziś wieczór
I jeżeli przyszłość przyniesie nam córkę
Mam nadzieję, że bedzie miała twoje oczy
Znajdzie taką miłość, jak ja i ty
Tak, wierzę, że się zakocha
I pozwolę jej odejść
Będę prowadził ją do ołtarza
Będzie wyglądała tak pięknie w bieli
Wyglądasz tak pięknie
W bieli
Więc tak długo jak żyję, będę cię kochał.
Wbrew pozorom, podoba mi się Twoje podejście do sprawy...też chciałabym mieć na to wszystko wyjebane.
Przyznaję, nie radzę sobie z samotnością, z tęsknotą, z cholernym poczuciem, że On nigdy nie będzie mój, że na zawsze pozostanę dla Niego nikim.
Nie mogę spać dzisiejszej nocy
Rozbudzona i tak pogmatwana
Wszystko jest, jak powinno być
Ale jestem posiniaczona
Potrzebuję głosu do naśladowania
Potrzebuję światła, by zabrało mnie do domu
Tak jakby potrzebuję bohatera, czy to ty?
Szczegóły zawsze przesłaniają mi istotę rzeczy
Twoja melodia naprawdę mogłaby mi się przydać
Kochanie, jestem trochę niewidoma
To chyba czas, abyś mnie znalazł
Czy możesz być moim słowikiem?
Zaśpiewaj dla mnie, wiem, że tam jesteś
Mógłbyś być moim zdrowym rozsądkiem
Przynieść mi pokój, śpiewać mi do snu
Powiedz, że będziesz moim słowikiem
Niech ktoś coś do mnie powie
Bo  Kochanie czuję się jak w piekle
Potrzebuję twojej odpowiedzi, jestem przytłoczona
Potrzebuję głosu do naśladowania
Potrzebuję światła, by zabrało mnie do domu
Potrzebuję gwiazdy, by za nią podążać, sama nie wiem
Szczegóły zawsze przesłaniają mi istotę rzeczy
Twoja melodia naprawdę mogłaby mi się przydać
Kochanie, jestem trochę niewidoma
To chyba czas, abyś mnie znalazł
Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła
Twoje słowa jak szept przychodzą
Dopóki jesteś ze mną tej nocy, jest dobrze.
Bo kochanie jesteś moim zdrowym rozsądkiem 
Przynosisz mi spokój śpiewasz mi przed snem .
powiedz mi że będziesz zawsze przy mnie 
Ja juz nie mam sil przerasta mnie to wszystko nie mam sil kurwa zyletki juz nie pomagaja moze tabletki pomoga .. Może
Uśmiecham się, dobra mina do złej gry
Już nie ma nas
I nie wierze ze to ty
Gdy prosto w twarz
Okłamujesz znowu mnie
Który to raz mówisz, że to nic nie znaczy
Mam dosyć tłumaczeń
Wszystko straciło sens
Gdy życie ucieka, gdy liczę każdą z łez
Znów możesz mnie ranić
I mówisz zmienię się
Bo nie ucieknę
Dziś powiedz jej
Że istnieje taki ktoś
Kto kocha cię
Razem z tobą dzieli los
Dziś łatwiej jest uśmiechać się przez łzy
Chcę być szczęśliwa
Dlaczego znowu płaczę?
Znowu głucha cisza w nas, 
w próżni jest zamknięty czas.
Ten spędzony razem gdzieś 
- dla nas to straciło sens.
Nad przepaścią swoich pragnień
znów pojawiliśmy się. 
Jaka siła nas tam ciągnie? 
Czy skoczymy w nią czy nie?
Nie ma już na to szans, 
żeby znów sycić ten płomień z naszego snu.
Dziś to nie uda się.
Każdy z nas znowu ma inny plan,
daj mi powód a ja będę tam.
Tam, gdzie zamierzałeś pójść.
Bo kiedy nie ma w nas miłości
to sercu czegoś brak.
Wciąż pozbawieni namiętności
która gdzieś wiruje w nas.
Bez żadnych zasad, pytań 
znowu uciekamy sobie tak
Przechodząc obojętnie, 
nie dając szans.
Prosto w siebie zapatrzeni
nie możemy złapać tchu.
W oczach mamy swe odbicie,
w sercach gorycz, żal i ból.
Myśli czyste jak powietrze, 
które daje życie nam.
Nim dziś wypełnimy przestrzeń
zamiast krzyku, bólu, ran.
Może znajdziemy drogę, 
która poprowadzi nas.
W miejsca których nie było w naszych snach.
O to wcale nie jest trudno ranić, gorzej, gdy serio stajesz się dla kogoś ważna,
a najgorzej, gdy serio nie zdajesz sobie z tego sprawy
i ból, który zadałeś dla kogoś stał się ostatnim.
Wiesz jak łatwo jest rozjebać komuś życie
jak żadko dostrzegasz, że właśnie w Tobie widzą przyczynę
jak bardzo musi zaboleć, żebyś przestał.
Nagorsze, że ta obojętność zaczęła nas uzależniać
I mówię do Ciebie i przestań mnie słuchać kiedy unoszę głos, 
bo chyba emocje mnie niosą, a w myślach czuję, że to nie to chciałam powiedzeć.
Potem będę winić za to siebie i nie wiem czy nadal mam prawo prosić o wybaczenie, 
bo kilku słów użyłam niepotrzebnie 
I czasem czasem ciężko mi uwierzyć, że wypłynęły ode mnie 
I wstydzę się nie raz za swoje podejście, bo Ci na których mi zależy zasługują na więcej
niż te puste gadki, albo jakiś tam melanż.
Czuję, że nie jestem sobą mimo to tego nie zmieniam
Chyba potrzebuję kogoś, kto mnie od tego odciągnie, 
bo zbyt często alko robi mi zapieprzoną odskocznie
i pomimo tego, że udaję, że jest dobrze to nerwy budzą emocje i niszczą zdrowy rozsądek
i z pozoru wszystko jest jak kiedyś, ale kur*a nie jest serio
i już nie ma tych co pomogli by przez to przebrnąć
i to przeze mnie pewnie bo zmieniłam się sama to widzę
już nie mam w sobie spokoju kur*a 
coraz więcej krzyczę, coraz częściej mówię rzeczy, których powinnam żałować
i wiem, że robię źle lecz nie mogę się pohamować
Niszczę się, myślę, że to wszystko już na skraju jest
Wkurwię się, odrzucę Cię skończę pewnie na haju gdzieś
Co z tego, że mówią, że mam się ogarnąć sama to wiem, 
ale już dawno przestało być łatwo mi No i mam do siebie problem, ciągle
choć za każdym razem kiedy ranie, mówię, że z tym kończę,
ale nigdy nie dam Ci zapomnieć o mnie, 
choć wolałabym w pamięci Twej zostawić to co dobre Czasem chce się wyzbyć z tego co czuję, ale nie umiem 
i nie rozumie czemu jeśli nie chce czuć nadal czuje 
czemu mnie nie ratujesz, ręce mi się trzesą
albo przestań się gapić, albo przyjdź i zmień to i zbluzgaj mnie
jak chcesz to wykończ na śmierć, bo
nienawidzę uczucia jakim dziś jest niepewność 
i nienawidzę siebie i chyba całego świata 
jeśli ucieknę nawet nie miałabym po co wracać
pętla powoli sama uciska mnie w szyję 
i odejdź jeśli serio nie chcesz tego widzieć 
jeśli mam popełnić ten błąd to popełnie 
bezdech czekaj aż ustanie mi serce 
Nawet nie mam już siły myśleć co będzie
Dilejt, wymazuje wspomnienia, wciskam enter
I co zrobisz? Nic, bo nie dam Ci szansy 
Po wszystkim weźmiesz tylko uspokajający zastrzyk,
a to tylko poczucie winy, poczucie winy, które zawsze pozostaje
Czasami mam ochotę wyłączyć uczucia, 
ale to tylko złudzenie, które pogarsza sprawę i
Krzyczę; Wyłącz to! Wyłącz to! 
Ciągle krzyczę; Wyłącz to! Wyłącz to! Wyłącz to ! Wyłacz to, teraz!
Staram się nie igrać z losem i nie wierzę w przypadki,
podejmuję decyzję, choć nie potrafię ich sprawdzić.
A w sercu strach głównie od strat moralnych
przez ludzi, lecz tych z gatunku nielojalnych.
Nie ufam z góry, choć biję się z myślami.
jesteśmy źli z natury, niektórzy nawet do granic.
A sentymenty dawno odstawione na bok
krzyczą, by trafić w naszą słabość,
kreują nas na wojowników,
a uczucia nikną, gdzie uczymy się już cudzych nawyków.
Stoję na skraju, choć nie chciałam wierzyć w letarg,
gdzie ludzkie krzywdy mają na celu besztać.
Ta euforia wprowadza w stan agonii.
Odkąd stoję na scenie nie chciałam być jak oni.
Wciąż mi wróżą marną przyszłość, by
zabić hejtingiem swoje własne blizny i wstyd.
Bo cały czas mam w głowie taki stan, 
że nie mogę odejść.
Jak tu jest, powiedz?
Bo nie wiem czy mogę zapomnieć już,
a jak na razie mogę tylko myśleć i czuć.
Skoro znam już smak porażki , wiem jak smakuje problem
i jakie są skutki, jak się z niego nie wywiąże.
To może powinnam zacząć myśleć o jutrze,
choć mam takie odczucie, że ludzkie słowa są puste.
Jak szybko upadł nasz szacunek?
Każdy idzie w swoją stronę, bo dba o wizerunek.
Jak rzadko przepraszamy, pomimo winy,
a jak bardzo upadamy, gdy się tracimy?
Świat mnie uwiera, dziś zawiązał mnie w supeł.
Ty nie myśl o mnie, bo nie potrzebuję twoich wzruszeń.
I może gram tylko, by mydlić wam oczy,
opowiadam wam bajeczki, żeby was zauroczyć?
Nie bądź śmieszny, zarzuć mi hipokryzję,
bo większość zamiast słuchać woli być naszym widzem.
Po prostu kocham kłaść słowa na bit
i kiedy to robię, czuję, że spadam w górę jak bisz. 
Nie patrz tak na mnie wcale nie potrzebuję Twojej pomocy
Mówię niewyraźnie ej powiedz o co Ci chodzi
Myślisz, że jak spojrzysz mi w oczy to wszystko jest zrozumiałe
Nie licz, że jeśli podam dłoń to razem z nią podam wiarę
To niebywałe jacy ludzie mogą być wobec siebie
Potrzebujesz mnie, ja Ciebie dlatego dziś Cię oleję
Tak sobie mówią po czym płaczą w poduszkę
Nie myśląc, co będzie później i tak zatopią to w wódce
Chcesz pogadać – niczego się nie dowiesz
Dużo trudniej byłby te teksty zamienić w rozmowę
Nie jestem zamknięta w sobie, ale cenie swoje słowa
Więc jeśli nie zasługujesz nie mamy o czym dyskutować
Nie...
Nie potrzebuję nic od was
W dupie mam, co myślisz o mnie
I w jaką szufladkę mnie schowasz
Ty powiesz, że jestem podła, inni, że za wrażliwa
Nie ufam łakom, bo nie dam się im wykiwać
Już nie...
Gdzie jest moja wiara,
Wiara znika, znika
Coś mnie ciągle od niej odpycha, odpycha
Nie wiem już nic zupełnie kiedy pytają mnie, co będzie
Nic nie jest we mnie pewne
I wiesz, że nie jestem tą, którą byś chciał
I nigdy nie będę tą, którą byś chciał
I wiesz, że nie jestem tą, którą byś chciał
I nigdy nie będę tą, którą byś chciał
Dawałam wam szczerość w zamian nic nie dostałam
Durnie doszłam do wniosku, że niczego już nie potrzebuję
Kurwa nie można słuchać, nie można już ufać
I dziwisz się, że pęka butelka i ściągam bucha
Kochanie znów nie wiem, co jest grane
Znów jest jak było i kurwa znów jest przejebanie
Przepraszam to już nie dla mnie
I chyba wracam do świata, w którym żyłam od zawsze
Nie, nie potrzebuję pomocy
Poradzę sobie sama
Zawsze chciałam do wszystkiego dążyć sama
A wy to syf i brud, który osiadł na mnie
A wy to syf i chuj, dam wszystkim środkowy palec
Uciekam gdzieś na moment, jeszcze chwilę
Bo nie chce mi się już nawet kurwa myśleć
Taa... Nie chce mi się już nawet kurwa myśleć
Mój problem nie dotyczy Ciebie
Zupełnie nie wiem, nie czuję siebie
Widzę, że nie mogę przestać być
Cały czas czuję się jak nikt
Zaciskam pięści ginie to, co moralne
Czemu ludzie wyciągają dłoń po to, co nierealne
Nie wiesz? Nie potrzebujesz mnie 
Okej już odchodzę, ale nie dzwoń do mnie gdy masz problem
Bo psychicznie nie wyrobię
Miałam moment żeby to rzucić
Chyba zbyt duża presja
Bo chciałam trafiać do ludzi
Miałam regres, chciałam przestać
Nie mogę, bo nie potrafię tak funkcjonować
Nigdy nie potrafiłam opisać jak bardzo to kocham
Oni nie rozumieją wciąż widzą we mnie laskę,
Która chodzi w szerokich ciuchach, bo ma taką jazdę
Nie znają mnie, oceniają, krytykę znam z autopsji
Masz problem – podbij, rozwiążemy Twój konflikt
Nie odważysz się, bo co? Bo boisz się
Jestem człowiekiem tak jak Ty i nie boję się rozmawiać
"Dostaję obłędu kiedy jesteś gdzieś daleko
Chcę Cię obok siebie nie wystarczy mi telefon
Nie lubię rozłąki Ty to wiesz dobrze na pewno
Staje się spokojna kiedy jesteś blisko ze mną"
PIERDOLE TĄ CAŁĄ MIŁOŚĆ TEGO KURWA NIE MA ! nie MA TEGO PRZYNAJMNIEJ U MNIE NIKT NIE KOCHA I NAWET I DOBRZE BO PRZYNAJMNIEJ NIE CIERPIĄ TAK SAMO JAK JA ! NIE WIERZE W MIŁOŚĆ I W JEBANE ZAUROCZENIA !!!!!!! -,-
Siema siema, jak się masz? - siema chujowo,
Monotonia dopierdala , rutyna to błędne koło,
Czas zapomnieć, że się żyje,
Ruszyć całą parą na przód z wiarą na przekór temu, 
Co nie pozwala zasnąć,
Idę, pierdolę jutro, walczę dzisiaj nadal,
A jak poukładam ten bałagan to stąd wypierdalam.
Tam gdzie będę mógł powiedzieć, nie potrzebując dowodu,
Gdzie marzenia się spełnia, a nie zabiera do grobu.
Nie powiem nic nikomu, zniknę tak po prostu uwierz,
Spełniać sny i zrobić to, czego nie zrobił by głupiec,
Nie chcę uciec, ale muszę,
Myślę,że zrozumiesz dobrze.
Nie no powiedz, że rozumiesz też i boli Cię to życie. 
Taaa. Idę mijam fałsz i te bezcelowe twarze,
Zniszczone przez los, gorzej niż dzieci w holokauście.
Serce podpowiada stój, rozsądek każe uciekać,
Przecież nic Cię tu nie czeka, 
Dalej nie zwlekaj, uciekaj!
Myślę, racje ma czy nie,
To kurwa trudne, już się gubię.
Przecież łatwiej słuchać serca,gdy ma się kose z rozumem.
Nie chcę wylewać łez, na spragnione wody ulicy,
Odkąd nie imponują mi noce zmieszane z truizmem,
Szarość zwykłych dni męczących, to my pozbawieni snu kraj,
i niech sam zwalczy królów osądzonych przez stu.
Nigdy nie chciałem być tam, gdzie oni, mówię poważnie,
Na bank znasz te akcje typu zjebane melanże,
Wódka pozwala zapomnieć jedynie, jak się nazywam,
A problemy jak były tak są, nie znikną chyba.
Ale pije, nie wiem czemu,
Gubię świadomości ostrości,
Martwię się o jutro, walczę o marzenia non stop.
Nie wygrałem ani razu,
Takie śmieszne? kurwa śmiej się,
Szarość zwykłych dni, chwila a ustąpię Ci miejsce.